Rządząca do niedawna koalicja PO-PSL jeszcze w ubiegłym roku zawzięcie kreśliła swój wizerunek jako siły demokratyczno-liberalnej. Tuzowie tej koalicji ukazywali Platformę jako wielonurtowy ruch, w którym znajdzie się również miejsce dla przedstawicieli lewicy rozczarowanych stagnacją w wydaniu SLD.
Było takie, a nie inne stanowisko ws. in vitro, aborcji, związków homoseksualnych (choć w tym przypadku i środowiska LGBT doświadczyły niesłowności PO) czy wreszcie turbosocjalne postulaty w tej kadencji Sejmu (wystarczy wspomnieć postulat rozszerzenia programu Rodzina 500 +).
Co teraz? Czy czas na pojednanie z kościołem i Ruchem Narodowym, który do nie dawna wydawał się dla koalicji neofaszystowskim odłamem Prawa i Sprawiedliwości?