Józef Pinior, któremu poznańska prokuratura zarzuciła przyjęcie dwóch łapówek na kwotę 46 tysięcy złotych i płatną protekcję wziął udział w proteście zorganizowanym 13 grudnia przez działaczy KOD – Komitetu Obrony Demokracji, Nowoczesnej, Platformy Obywatelskiej, Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Twojego Ruchu i Partii Razem.
To jest czas na opór. Jako obywatele i obywatelki mówimy: dosyć niszczenia demokracji. Z Wrocławia na całą Polskę idzie ten głos: obronimy polską demokrację, obronimy rządy prawa. Wrocław nigdy się nie złamie. Pamiętajcie o tym, Prawo i Sprawiedliwość – wołał we wtorek przed urzędem wojewódzkim we Wrocławiu Józef Pinior, były senator Platformy Obywatelskiej.
„Precz z Kaczorem-dyktatorem”.
Nigdy, powtarzam – nigdy nie pozwolimy na to, żeby obecny rząd wyprowadził Polskę z Unii Europejskiej.
Józef Pinior to jeden z liderów dolnośląskiej Solidarności w latach 80. Po 1989 r. był związany z formacjami lewicowymi; w latach 1998-99 był wiceszefem Unii Pracy. W 2004 r. z ramienia Socjaldemokracji Polskiej dostał się do Parlamentu Europejskiego. W 2011 r. jako bezpartyjny kandydat został senatorem z listy PO. W 2015 r. przegrał w wyborach do Senatu.
Czyżby Józef Pinior był kolejnym politykiem, któremu odsunięto koryto oraz zagraża wymiar sprawiedliwości i został twarzą Komitetu Obrony Demokracji czy Nowoczesnej? Co zrobi Mateusz Kijowski oraz Ryszard Petru, jeśli zarzuty dla Piniora się potwierdzą? Oczywiście można przewidzieć już teraz: skomentują, że to proces polityczny i „zamach na demokrację”. Czy będzie on dalej jego twarzą, która straszy Polaków zagrożeniem demokracji w Polsce?
Czyżby liderowi KOD Mateuszowi Kijowskiemu brakowało autorytetów, którymi może się podeprzeć na organizowanych ze słabym wynikiem demonstracjach? Co pomyśleć o wsparciu przez KOD i Kijowskiego byłych funkcjonariuszy służb komunistycznych czy aparatu represji? Kijowski stanął w obronie ich emerytur, których wysokość sięga nawet kilkunastu tysięcy złotych. Ostatnią głośną wpadką jest kolejny „autorytet” Lidera KOD pułkownik Adam Mazguła, który przemawiając na wiecu zorganizowanym w proteście przeciw tzw. ustawie dezubekizacyjnej, wspominając stan wojenny, stwierdził:
„Dochowano jakiejś kultury w tym wszystkim, w tym całym zdarzeniu”. Zebranych wprowadził w konsternację, negując zbrodnie do jakich doszło po 13 grudnia 1981 roku. Pod tymi słowami chcąc nie chcąc „podpisali” się liderzy KOD, Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej, SLD, Twojego Ruchu i Partii Razem.
Obserwując działania „opozycji” można dojść do wniosku, że brakuje jej już konstruktywnych podstaw do ataku i zwrócenia na siebie uwagi społeczeństwa, stąd coraz liczniejsze ataki nienawiści.
Nasze młode społeczeństwo obywatelskie, w tym „opozycja” w dalszym ciągu nie wyciągnęły wniosków z porażek ostatnich wyborów, w których jak zbadano potwierdziła się reguła, że: „im więcej treści negatywnych i jadu” w mediach, tym bardziej spada popularność strony głoszącej. W dobie Internetu nie sposób oszukać już społeczeństwo i manipulować Nim jak kilkanaście lat temu.