Od pewnego czasu toczy się dyskusja na temat stanu polskiej oświaty. Nauczyciele i rodzice, a także stowarzyszenia nauczycielskie i związki zawodowe, samorządy co najmniej od 25. lat sygnalizują swoją troskę o przyszłość dzieci, uczniów, absolwentów. Gołym okiem widać, jak obniża się z roku na rok poziom nauczania. Wielu uczniów nie potrafi czytać tekstów na poziomie informacji ani pisać poprawnie stylistycznie i ortograficznie, myślą schematami. Nauczanie polega na sprawdzaniu wiedzy, chociaż Centralna Komisja Egzaminacyjna przekonuje, że egzaminy sprawdzają umiejętności.
Z diagnozy Instytutu Badań Edukacyjnych – po przeprowadzonych w roku 2015 badaniach z języka polskiego w drugich klasach liceów ogólnokształcących – wynika, że młodzież jest dobrze przygotowana do matury, ponieważ 86 % młodzieży napisało próbny egzamin na poziomie 30% wiedzy i umiejętności. Czy naprawdę tylko tyle wymagamy od absolwenta liceum, technikum?
Jednocześnie ten sam Instytut na swojej stronie internetowej zamieszcza informację, że młodzież ma ogromne kłopoty ze słownictwem i streszczeniem tekstu. Większości uczniów sprawia trudność analiza i interpretacja tekstu literackiego, w wypowiedziach posługują się schematami myślowymi, mają kłopoty z argumentowaniem, nie potrafią formułować spójnego logicznie uzasadnienia przyjętego stanowiska. Ale jak podaje IBN uczniowie dobrze sobie radzą z arkuszem egzaminacyjnym!!!
Ta diagnoza jasno wykazała, iż młodzież umie niewiele. Szkoła nie dostarczyła uczniom ani wiedzy, ani umiejętności. Z mojego nauczycielskiego doświadczenie wynika, że uczniowie wiele potrafią, są mądrzy i utalentowani, mają wiedzę pozaszkolną, ale egzaminy zewnętrzne nie są w stanie tej wiedzy sprawdzić, bo są źle przygotowane. A szkoła, stosując zalecenia MEN, CKE niszczy wrodzone talenty dzieci i młodzieży.
Ostatnio rozpętała się burza wokół terminów sprawdzianu szóstoklasisty. CKE broni stanowiska, że nie można sprawdzianu przeprowadzić w czerwcu, bo egzaminatorzy mają dużo pracy. Niestety, ani jednym słowem nie wspomina się o dzieciach, dla których stresujący bywa już sam fakt przystępowania do takiego egzaminu! Dużym metodycznym błędem jest proponowanie dzieciom w klasie III szkoły podstawowej zewnętrznych sprawdzianów, opracowywanych przez Wydawnictwa i akceptowanych przez MEN. Polscy znakomici pedagodzy jak Ryszard Więckowski twierdzili, że w nauczaniu wczesnoszkolnym tylko nauczyciel uczący może tworzyć zadania sprawdzające.
Przytoczyłam kilka przykładów błędów w edukacji, które są istotne, lecz nie przedstawiają obrazu polskiej szkoły. Szkoła wymaga zmiany. Ale nikt nie jest w stanie dokonać tej zmiany. Odbywają się Kongresy Edukacyjne, konferencje , szkolenia dla nauczycieli, z których niewiele wynika.
8 X 2015r. śledziłam z uwagą w telewizji debatę na temat oświaty. W telewizyjnym studio spotkali się profesorowie, pracownicy IBE, nauczyciele, Przedstawiciel fundacji ,,Ratujmy maluchy”, rodzice, psycholodzy, członkowie stowarzyszeń, fundacji i wielu innych specjalistów od oświaty. Padło wiele haseł, jak:
– Szkołę należy zmienić,
– Należy zlikwidować egzaminy zewnętrzne,
– Brak modelu absolwenta,
– Szkoła nie nadąża za zmianami, – szkoła nie może tylko przekazywać treści,
– Uczeń nie rozumie siebie i innych,
– Szkoła ma uczyć dziecko , a nie przedmiotu,
– Testy to dzieło polityczne,
– Brak metodycznego przygotowania nauczycieli do pracy z dziećmi,
– Nauczyciele są dobrze przygotowani do pracy,
– Należy zlikwidować Kartę Nauczyciela,
– Sześciolatki świetnie radzą sobie w szkole.
Powyższe hasła słyszę od co najmniej 25. Lat. Nic z nich nie wynika. MEN wprowadza zmiany dla zmian, łącznie ze zmianą co dwa lata ministrów, jest ich już 18. W zadziwiającym tempie zmieniają się rozporządzenia, ustawy. Jak mówią dyrektorzy szkół, jeszcze nie przeczytają jednego, a już pojawia się następne, wykluczające treść poprzedniego. Pamiętam rozporządzenie zarządzające otwieranie okien podczas lekcji, o obowiązku stroju szkolnego, o likwidacji stroju szkolnego, o wprowadzaniu sklepików szkolnych, o likwidacji sklepików, o słodkich bułeczkach. Każde rozporządzenie to temat zastępczy, ponieważ nikt w Polsce nie wie, co zrobić, by szkoła była nowoczesna, przyjazna, dawała uczniom możliwość osiągania sukcesu edukacyjnego, aby nadążała za zmianami w świecie. Czy naprawa obecnej szkoły, czy stworzenie nowoczesnej szkoły jest takie trudne? Nie!!! Można bez dużych nakładów finansowych stworzyć dobrą szkole , która będzie dobrze uczyć i stwarzać sytuacje wychowawcze. Ale to się nie stanie przez kolejne 25 a może 50 lat. Dlaczego?! Odpowiedź jest prosta. Nie ma kompetentnej osoby w Polsce, która zlikwiduje egzaminy zewnętrzne, które spowodowały testomanię. Nauczyciele , jak mówią, nie mają czasu uczyć, tylko sprawdzają. Uczniowie nie uczą się mówienia, myślenia, wykorzystania wiedzy w praktyce. Nikt nie odważy się zlikwidować sposobu awansu nauczycieli, przerodził się w sposób podwyższania pensji , doprowadził do absurdu i zdarza się ,że do obniżenia etyki nauczycieli.
Ministerstwo nie ma pomysłu na dobry i skuteczny nadzór pedagogiczny; obecny jest działaniem pozorowanym, krzywdzącym dzieci , prowadzącym do inwigilacji, uczącym donosicielstwa i demoralizującym pedagogów. Nie ma siły sprawczej, która zmieni programy wyższych uczelni przygotowujących do pracy nauczycieli; brak szkół ćwiczeń, brak praktyk, w niewielu uczelniach jest program nowoczesnej dobrej metodyki nauczania. Młodzi nauczyciele przystępujący do pracy znają teorię, ale nie potrafią w szkole nawiązać kontaktu z dzieckiem, nie radzą sobie z organizacją lekcji. Brak możliwości zwolnienie z pracy nauczycieli, którzy nie potrafią uczyć.
Patrząc z lotu ptaka na obecną szkołę, można powiedzieć, że decydenci zatracili zdrowy rozsądek. Podpatrują systemy oświaty w innych krajach, wybierają jakieś cząstkowe rozwiązania, ,,łatają dziury” Czas na to, żeby zbudować nową szkołę. I uczniowie, i rodzice i dobrzy twórczy nauczyciele oraz rodzice nie chcą takiej szkoły. Jestem przekonana, że po wprowadzeniu powyższych zmian, szkoła zostanie uzdrowiona, stanie się nowoczesna skuteczna , lubiana przez uczniów, nauczycieli i rodziców.
Podczas debaty okazało się, że wśród dyskutantów ujawniło się specjalistów od nauczania małych dzieci. Jestem przekonana, że wnukowie wielu z nich dawno ukończyli szkołę podstawową. Paweł Elbanowski, założyciel fundacji ,,Ratujmy Maluchy”, który od walczy o los małych dzieci, nie usłyszał słów poparcia, przerwano jego wypowiedź, chociaż z troską mówił o zagrożeniach sześciolatków w szkole. Wielu rozmówców mówiło o oddzieleniu polityki od szkoły. A czym jest jednym podpisem wprowadzenie sześciolatków do szkoły?! To jest właśnie polityka. Chociaż w studio byli znani psycholodzy i pedagodzy, nikt nie zwrócił uwagi na przyczyny stresu szkolnego. Jest go niemało, a będzie jeszcze więcej. Podam kilka przykładów przyczyn stresu szkolnego w nauczaniu wczesnoszkolnym, szczególnie w klasie pierwszej, chociaż na wyższych etapach nauczania jest go o wiele więcej.
* Brak zaspokajania oczekiwań, potrzeb dziecięcych czy też rozbieżność między możliwościami, aspiracjami a rzeczywistością powoduje określone zachowania obronne – bierność, apatię, upór, agresję.
* Brak indywidualizacji nauczania i wielopoziomowego nauczania w zależności od rozwoju i doświadczeń uczniów. Uczniowie reprezentują różny poziom możliwości pracy indywidualnej, różny stopień koncentracji, różny zakres słownictwa i rozwoju językowego, natomiast nauczyciele bardzo często stosują pracę równa dla wszystkich, stwarzają warunki dla aktywnego uczestnictwa uczniów radzących sobie w nauce. Pozostali uczniowie z zaniedbaniem rozwojowym i innym poziomem wiedzy nie mają możliwości aktywnego włączenia się w nurt pracy szkolnej. Z tego względu powstają opóźnienia w nauce, opór przed chodzeniem do szkoły, choroby, stres, agresja.
* Niewykorzystanie metod czynnościowych, problemowych w pracy nauczyciela z uczniem; nauczyciele z lęku przed sprawdzianami ćwiczą z dziećmi pisanie, liczenie, nie dają możliwości uczenia myślenia przez samodzielne rozwiązywanie problemów.
* Negatywne skutki uczenia się pamięciowego:
– podawanie gotowej informacji
– wymuszanie zapamiętywania różnych faktów
– żądanie wykonywania poleceń i rozkazów w sytuacji, gdy dziecko
– w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym nie potrafi włączyć w zestaw
– swoich doświadczeń materiału informacyjnego podanego mu w postaci gotowej, werbalnej,
* Małe zastosowanie gier i zabaw, całościowego rozwoju dziecka, holizmu, co nie sprzyja rozwijaniu zdolności twórczych i ekspresyjnych dzieci oraz emocjonalnej strony ich osobowości.
* Podczas zajęć mało lub brak jest ruchu spontanicznego i zorganizowanego, nauczyciele z lęku o wyniki sprawdzianów wiedzy już od pierwszej klasy a nawet od ,,zerówki” realizują program, twierdzą że nie ma czasu na zajęcia ruchowe, trzylatki w przedszkolu muszą mieć zestaw podręczników.
* Brak uczenia empatii i komunikowania się. Małe dzieci mówią spontanicznie, chcą komunikować się z nauczycielem, ale są karcone, bowiem nie ma czasu na mówienie, w starszych klasach przestają mówić, z lęku przed krytyką.
* Negatywne skutki uczenia się pamięciowego:
– podawanie gotowych informacji
– wymuszanie zapamiętywania różnych faktów
– żądanie wykonywania poleceń i rozkazów, gdy dziecko w wieku przedszkolnym i w kl. I-III nie potrafi włączyć w zestaw swoich doświadczeń materiału informacyjnego podanego mu w postaci gotowej, werbalnej
* Nie zawsze są dobrze przygotowane sytuacje dydaktyczne; dzieci siedzą w ławkach 2,3 godziny, brak ruchu, trudne zadania, trudny język nauczyciela.
*Nadprodukcja ćwiczeń przygotowanych przez Wydawnictwa, niesprawdzonych przez MEN powoduje stres dzieci, nauczycieli i rodziców.
*Brak stabilności w pracy nauczyciela powoduje jego stres, który przenosi na uczniów. Nauczyciel, który bez przekonania przyjmuje nowe sytuacje, nie akceptując ich, jest zestresowany i wzbudza agresję w uczniach; nauczyciel, który nie jest traktowany podmiotowo, nie będzie uczniów traktował podmiotowo.
*Przeładowane programy, plany nauczania, dużo godzin dla ucznia wywołuje lęki, stres i agresję.
* Brak lub nadmiar pomocy naukowych, dekoracji, rozpraszających uwagę uczniów
* Sprawdziany od I klasy
* Liczne klasy- 30 osób w klasie,,o”
*,,Głośne” i ciasne korytarze, hałas.
* Na jednym korytarzu małe dzieci i 16-latki
*Brak świetlic odpowiednio wyposażonych i dostosowanych do potrzeb małych dzieci; pracownicy kuratorium poświecili wiele godzin , dni na kontrole przygotowania szkół na przyjęcie sześciolatków. Raporty były zadowalające. Ale rzeczywistość jest inna, małe dzieci siedzą do późnych godzin z uczniami z klas IV-VI, w ogromnym hałasie, chaosie, pełni lęku i stresu.
*Brak funduszy na zatrudnienie logopedów, psychologów
*Brak pieniędzy na doskonalenie nauczycieli.
*Niezweryfikowane programy nauczania prowadzą do wtórnego analfabetyzmu, uczeń przez 3 lata uczy się uzupełniać literę, wyraz, znak interpunkcyjny w kartach pracy; nie potrafi zamknąć myśli w obrębie zdania, ani napisać zdania poprawnie.
Szanowni Rodzice, Nauczyciele, Dyrektorzy, Samorządowcy, Specjaliści od oświaty, usiądźcie przy okrągłym stole. Pomyślcie, że w Polsce nie ma szkół, uczniowie zostali zwolnieni z obowiązku szkolnego. Spróbujcie stworzyć projekt nowej, nowoczesnej, przyjaznej, szkoły sukcesu, do której chcielibyście posyłać swoje dzieci.
Maria Gudro-Homicka Nauczycielka języka polskiego, edukator, Przewodnicząca Zarządu Głównego Stowarzyszenia Nauczycieli Polonistów Źródło: Pressmania.pl / Foto: Stock