Jak czytamy na oficjalnych stronach Prezydenta, celem tej ustawy było usunięcie wątpliwości interpretacyjnych wobec przepisów ustawy z dnia 20 lutego 2015 r. o odnawialnych źródłach energii, które jeszcze nie weszły w życie. Na ostatnich zmianach, najpierw dotyczących straży gminnych i uprawnień fotoradarowych a teraz farm wiatrowych najwięcej bodajże stracą gminy.
Projekt ustawy, jako projekt poselski posłów PiS trafił do Sejmu 5 maja 2016. Nad ustawą kilkakrotnie pracowała Komisja Ds. Energii i Skarbu Państwa. O tym, jak zawiła i trudna do analizy oraz nieprecyzyjna była ustawa w pierwotnym kształcie świadczy ilość poprawek, które zgłoszono.
W środę prezydent podpisał ustawę z 20 maja o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych. Przepisy wejdą w życie za 14 dni.
http://wobos.pl/sondaz-wakacje-czas-zaczac-wypoczywaja-polacy/
Według, niektórych środowisk nowa ustawa uniemożliwi budowę nowych, stawianych na lądzie, wiatraków a w praktyce chodzi podobno o ograniczenie produkcji zielonego prądu, który podkopuje pozycję elektrowni na węgiel – bo wiatraków nie będą mogli stawiać też zwolennicy farm.
Koniec farm wiatrowych?
Przepis zakłada budowę nowych wiatraków w odległości równej 10-krotności wysokości od najbliższych zabudowań czy lasów.
To praktycznie uniemożliwia budowę nowych farm. Będzie to tylko możliwe na 1-proc. terytorium Polski – praktycznie będą to jeziora.
Co gorsza, rośnie stawka podatku od nieruchomości. Właściciele będą go płacić od wartości całości instalacji, a nie tylko za fundamenty i maszt. Czas pokaże, czy właściciele farm będą zdolni ponosić takie wyższe koszty działalności. Niektórzy eksperci wieszczą, że zwiększone koszty działalności doprowadzą do fali bankructw.
W ubiegłym roku turbiny wiatrowe w Polsce wyprodukowały w sumie 10 tys. GWh energii. To ciągle kropla w morzu w porównaniu z elektrowniami węglowymi, które wyprodukowały 221 tys. GWh.