Bronisław Komorowski, przerażony po porażce w pierwszej turze wyborów prezydenckich, chciał zrobić wszystko, żeby przechylić szalę wyniku wyborczego na swoją stronę. Rozpisał referendum, które było tylko i wyłącznie elementem kampanii wyborczej. Była na to zgoda polityków PO – podsumowała niedzielne głosowanie kandydatka PiS na premiera Beata Szydło.
W niedzielę o 22 zakończyło się głosowanie w zarządzonym przez poprzedniego prezydenta Bronisława Komorowskiego referendum, w którym Polacy wypowiadali się na temat wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych, utrzymania dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych i rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika.
Oficjalne wyniki PKW ogłosi wyniki w poniedziałek późniejszym popołudniem. Na razie przekazała cząstkowe dane z głosowania w 33 okręgach wyborczych, na 51. Według nich frekwencja wyniosła 7,48 proc. – co oznacza, że referendum jest niewiążące.
Referenda są najbardziej demokratycznymi narzędziami wyrażania opinii przez obywateli, są przejawem obywatelskości, której w Polsce niestety brakuje. Czy Beata Szydło – kandydatka PIS na przyszłego Premiera zapomina, że reprezentuje jedną z dwóch największych sił politycznych w kraju? Sił politycznych, które po równo są winne tak słabej frekwencji, włącznie z winą Telewizji Publicznej oraz innych mediów w Polsce, które dopiero zaczęły mówić o referendum gdy pojawiły się słabe wyniki. Czy taka argumentacja przedstawiciela Prawa i Sprawiedliwości może świadczyć o instrumentalnym traktowaniu podstawowego prawa obywatelskiego jakim jest referendum?
Oto komentarz Mariusza Maxa Kolonko na ten temat. Polecamy:
Więcej na MAXTV