Od chwili powstania Trybunału Konstytucyjnego nie było w ustawie regulującej jego pracę oraz zakres władzy nie było przepisu o możliwości usunięcia z urzędu Prezydenta RP. Taką ewentualność i możliwość wprowadził rząd Platformy Obywatelskiej i PSL, tuż po przegranej B. Komorowskiego w wyścigu o fotel prezydenta. Po przejęciu władzy PiS usunął z ustawy taką możliwość. Wczoraj TK uznał jednak, że przywrócenie stanu jaki istniał przed niekorzystnymi dla PO wyborami prezydenckimi było… niekonstytucyjne! Tym samym przyznał sobie prawo do zwolnienia Andrzeja Dudy ze stanowiska prezydenta.
W ubiegłym roku koalicja PO-PSL przeforsowała – tuż po przegranej ich kandydata w wyborach prezydenckich – zmianę w ustawie o Trybunale Konstytucyjnym, która przyznawała TK możliwość „stwierdzenia przeszkody w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta RP”. Wprowadzony wówczas z art. 3 ust. 6 ustawy o TK przewidywał:
„Trybunał rozstrzyga o stwierdzeniu przeszkody w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. W razie uznania przejściowej niemożności sprawowania urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Trybunał powierza Marszałkowi Sejmu tymczasowe wykonywanie obowiązków Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej”.
Warto odnotować, że po przejęciu władzy PiS usunął z ustawy o TK taką możliwość. Przywrócił tym samym stan jaki funkcjonował przez 18 poprzednich lat, od momentu wejścia w życie Konstytucji z 1997 roku.
Wczoraj sędziowie TK stwierdzili jednak, że przywrócenie przez PiS stanu jaki istniał przed niekorzystnymi dla PO wyborami prezydenckimi było… niekonstytucyjne! Tym samym przyznał sobie prawo do stwierdzaniu o przeszkodzie w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Oznacza to, że TK w każdej chwili może orzec o „przeszkodzie” i usunąć Andrzeja Dudę ze stanowiska Prezydenta RP. Problem jak zawsze tkwi w szczegółach zapisu ustawy: otóż, jak często bywa z naszym prawie, nie jest ono wyraźnie określone czy inaczej mówiąc sprecyzowane i nie wskazuje jednoznacznie co może stanowić tzw. „przeszkodę”. Czy może to być wypadek na autostradzie?
1 Komentarz
Kazdy sobie tłumaczy prawo jak chce, a biedny narod cierpi, i ma kochac opozycje