KGHM może zostać wrogo przejęty? „Akcje są coraz tańsze, to więc najlepszy moment do ataku. A rząd nie zadbał o ochronę spółki”
Prezes KGHM‑u Herbert Wirth otwarcie mówi o groźbie wrogiego przejęcia spółki. Akcje koncernu są coraz tańsze, a to najlepszy moment do ataku. Przed taką możliwością miała chronić przyjęta w lipcu ustawa o kontroli niektórych inwestycji, ale rząd nie wydał dotąd odpowiedniego rozporządzenia, bez którego nie da się obronić spółki przed wrogim przejęciem – twierdzi „Gazeta Polska Codziennie”.
Według gazety groźba przejęcia kontroli nad KGHM‑em wbrew woli zarządu i wiodącego akcjonariusza, czyli skarbu państwa, posiadającego 31,7 proc. udziałów, jest realna. Ten fakt już oficjalnie potwierdzają członkowie zarządu spółki.
Jesteśmy mocno niedoszacowani. Wycena KGHM‑u na giełdzie jest o 30–40 proc. niższa niż porównywalnych spółek zagranicznych
—powiedział tygodnikowi „Wprost” prezes Herbert Wirth i dodał, że koncern może stać się obiektem wrogiego przejęcia.
Od dłuższego czasu nasza wartość rynkowa jest znacznie poniżej naszej wartości księgowej. Czas dekoniunktury jest rzeczywiście okresem, kiedy inni szukają możliwości przejęcia, a dzisiaj jesteśmy relatywnie tani i takie ryzyko potencjalnie istnieje
—przyznał na portalu Money.pl wiceprezes KGHM‑u ds. korporacyjnych Marcin Chmielewski. Polskiemu koncernowi szkodzą coraz mocniejszy dolar – ceny miedzi w tej walucie spadły w porównaniu do ub.r. o 14 proc. – oraz spowalniająca gospodarka Chin, która do tej pory była największym odbiorcą miedzi na świecie.
KGHM‑owi nie pomaga też wprowadzony w 2012 r. przez rząd PO-PSL podatek od kopalin. Z tego tytułu koncern co roku odprowadza do budżetu 1,5 mld zł.
Formuła tego podatku odbiega od standardów światowych. To pogarsza naszą pozycję wobec konkurentów
—mówią władze spółki. Na poprawę sytuacji nie ma co liczyć, ponieważ premier Ewa Kopacz, mimo apeli PiS‑u, aby podatek ten znieść, nie chce o tym słyszeć. Efekt jest taki, że inwestorzy wciąż pozbywają się papierów miedziowej spółki. Od początku tego roku akcje KGHM‑u potaniały o 15 proc., a w ostatni piątek spadły do poziomu 91 zł. To oczywiście przybliża groźbę wrogiego przejęcia spółki.
52,17 proc. akcji jest w rękach polskich posiadaczy. Na drugim miejscu są amerykańscy akcjonariusze – 12,94 proc. 5,80 proc. akcji KGHM jest w rękach akcjonariuszy z Wielkiej Brytanii.
Sporo papierów KGHM maja także Holendrzy i Francuzi – odpowiednio 1,4 i 1,1 proc. Ciekawe jest to, że aż 18,98 proc. akcji KGHM mają posiadacze niezidentyfikowani. Pozostałe akcje należą do graczy z kilkunastu innych krajów.
Potężną część udziałów, około jedną czwartą kapitału, posiadają amerykańskie spółki i fundusze, z których każdy ma mniej niż 5 proc., by nie musieć się z nimi ujawniać na giełdzie
Jeśli za tymi spółkami i funduszami kryje się jeden właściciel zainteresowany wrogim przejęciem, to korzystając z niskiej ceny KGHM‑u, skupuje akcje, a kiedy ma ich więcej niż 31,79 proc., pojawia się na walnym zgromadzeniu, odkrywa karty i przejmuje kontrolę
— Ryszard Zbrzyzny, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego twierdzi że, przy obecnej wycenie KGHM‑u, nowy właściciel może mieć cały koncern za mniej niż 10 mld zł.
—Do tej niebezpiecznej sytuacji doprowadził rząd Donalda Tuska. W 2010 r. sprzedał 10 proc. akcji miedziowego koncernu, będących w posiadaniu skarbu państwa, ryzykownie zmniejszając w ten sposób próg udziałów, który wystarczy do przejęcia kontroli nad spółką.
Pod presją opozycji rządząca koalicja uchwaliła w Sejmie ustawę, która ma chronić strategiczne przedsiębiorstwa przed wrogim przejęciem. Zgodnie z nowymi przepisami minister skarbu mógłby zablokować taką transakcję. Dotąd jednak rząd nie wydał rozporządzenia z listą firm, które mają być objęte taką ochroną, a to oznacza, że w wypadku próby wrogiego przejęcia KGHM jest wystawiony na „odstrzał”.
GPC, hutnictwo.wnp.pl