Jakie są najważniejsze skutki wprowadzenia JOW?
Przede wszystkim jest to osobista odpowiedzialność posła przed obywatelami w jego okręgu wyborczym, gdyż to od wyborców, a nie od partii zależy jego polityczna przyszłość. Drugi bardzo ważny efekt to stabilny i sprawny rząd. Odpowiedzialność za rządzenie państwem bierze na siebie zazwyczaj jedna partia, która nie ma możliwości zrzucania winy na koalicjantów. Równocześnie opozycja jest znacznie silniejsza i lepiej kontroluje rządzących. Kolejny skutek to całkowita zmiana struktur, filozofii działania i zakorzenienia w społeczeństwie partii politycznych. Partie muszą wystawiać kandydatów akceptowanych społecznie, kompetentnych i zdolnych zdobyć większość głosów w okręgu wyborczym. Warto również zauważyć, że JOW eliminuje z parlamentu ugrupowania o poglądach skrajnych. Czy nie będzie rozdrobnienia w parlamencie? Jak 460 posłów osiągnie porozumienie? Nie należy obawiać się rozdrobnienia. Zadziała bowiem mechanizm opisany przez Maurice’a Duvergera. Wskazuje on, że wybory przeprowadzane w okręgach jednomandatowych na podstawie większości względnej prowadzą do utworzenia dwubiegunowego systemu partyjnego. W jego ramach jedna z dwóch kluczowych formacji politycznych może samodzielnie tworzyć rząd i ponosić odpowiedzialność za sprawowanie władzy. Druga stanowi silną merytoryczną opozycję, zdolną i zmotywowaną do punktowania błędów rządu, przygotowaną do przejęcia władzy. Nie oznacza to, że w Sejmie będą tylko dwie partie. Prawdopodobnie będzie ich więcej. Dla przykładu w brytyjskiej Izbie Gmin jest ich aktualnie kilkanaście. Scena dwubiegunowa tworzy się naturalnie. W okręgu jednomandatowym wygrać może tylko jeden kandydat, a to zmusza zbliżone środowiska polityczne do integrowania się przed wyborami i zawiązywania porozumień wewnątrz okręgowych. Logika łączenia się w poszczególnych okręgach skłania następnie do zawierania porozumień międzyokręgowych i ostatecznie ogólnokrajowych. To łączenie, wymuszone dążeniem do znajdowania kandydatów o największych szansach na wybór, tworzy oddolnie ugrupowania polityczne, nadając im charakter obywatelski. W efekcie wybrani posłowie nie mogą bez utraty poparcia swoich wyborców zmieniać swoich poglądów politycznych. W systemie JOW przechodzenie z partii do partii jest niezwykle rzadkie.
10 mitów o JOW
-
Wybory w JOW doprowadzą do „zabetonowania” sceny politycznej.
Nic bardziej mylnego – to przy obecnej ordynacji scena polityczna została zdominowana przez PO, PiS, SLD i PSL. Nazwy ugrupowań nie mają tu właściwie żadnego znaczenia, gdyż w razie potrzeby politycy bez skrupułów zmieniają partyjne szyldy. W tej sytuacji wymiana politycznych elit, charakterystyczna dla dojrzałych demokracji, została w Polsce zablokowana, a bardzo wiele osób jest obecnych w życiu publicznym 30 lat lub dłużej. Dzisiaj dla polityków sprawą trzeciorzędną jest ocena ich pracy przez obywateli, ponieważ mogą być wybrani ponownie bez faktycznego rozliczenia, czy spełnili pokładane w nich nadzieje i zrealizowali złożone obietnice – listy wyborcze są układane według uznania partyjnego lidera, a pozycja na niej w korelacji z poparciem danej partii jest gwarantem ponownego wyboru. W krajach z ordynacją większościową, aby partia polityczna zyskała przedstawiciela w parlamencie, może wystarczyć ok. 30 000 głosów, W polskiej ordynacji proporcjonalnej nowa siła musi uzyskać przynajmniej ok. 700 000 głosów. To powoduje, że trudno zaistnieć komuś nowemu, niezwiązanemu z dotychczasowym układem politycznym, dodatkowo efekt ten jest potęgowany przez finansowanie partii z budżetu państwa. W systemie JOW polityk jest zmuszony do nieustannego szukania bezpośredniego kontaktu z mieszkańcami swojego okręgu.
Mając ograniczony budżet na kampanię, musi angażować się głównie w spotkania i rozmowy z wyborcami, przez co jest w stanie pokonać kandydata dużej i znanej partii, który w swoim okręgu nie wykazał się taką aktywnością. Bycie bliżej wyborców powoduje, że polityk musi na co dzień tłumaczyć się z podejmowanych w stolicy decyzji, żyje realnymi problemami ludzi i gdy zawodzi, spotyka się z natychmiastową krytyką swoich działań. Taki system sprzyja pojawianiu się w polityce krajowej osób nowych, niezależnych, asertywnych i cieszących się uznaniem w środowisku lokalnym.
-
Brytyjska partia UKiP zdobyła 12,6% głosów, ale tylko 1 mandat, co dowodzi, że JOW-y „nie działają”.
Ostatnie wybory w Wielkiej Brytanii potwierdziły walory ordynacji większościowej. Wprawdzie partia UKiP wprowadziła do Izby Gmin tylko jednego przedstawiciela, ale mimo to udało jej się zrealizować swój główny postulat: organizację referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Opinia Brytyjczyków musiała być uwzględniona przez konserwatystów, a główny postulat partii UKiP został zrealizowany – dzięki ordynacji większościowej w systemie JOW. Faktyczna realizacja celów umożliwiona przez JOW jest tu bardziej istotna pod względem wpływu politycznego niż zdobycie 20-30 mandatów i pozostanie w permanentnej opozycji, z którą nikt się nie liczy. Jednocześnie system większościowy pokazał swoją wielką zaletę, którą jest eliminacja z polityki osób o poglądach skrajnych. Warto także pamiętać, że podczas I tury wyborów prezydenckich wśród Polaków głosujących w Wielkiej Brytanii najlepszy wynik uzyskał Paweł Kukiz, gorący orędownik wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych. Jest to rekomendacja wystawiona wprost przez naszych rodaków, którzy na co dzień mają okazję obserwować mechanizm działania systemu jednomandatowych okręgów wyborczych.
-
Po wprowadzeniu JOW w Sejmie znajdą się tylko przedstawiciele PO i PiS.
Po wprowadzeniu we Włoszech JOW swój żywot zakończyły wszystkie istniejące dotąd partie. Doświadczenie Włochów pokazuje zatem, że stawianie takich tez jest wróżeniem z fusów. To prawda, że w krajach z ordynacją większościową istnieją zazwyczaj dwa duże bloki polityczne (niekoniecznie dwie partie), ważniejsze jest jednak, że z polskimi odpowiednikami mają one niewiele wspólnego. Jednakże istnienie dwóch dominujących obozów politycznych bywa charakterystyczne również dla krajów z ordynacją proporcjonalną – w Polsce w ostatniej dekadzie dominowały PO i PiS. Warto też zauważyć, że w parlamencie Wielkiej Brytanii swoich przedstawicieli ma aż 11 partii, czyli zdecydowanie więcej niż w Polsce. To sprawia, że opozycja jest bardziej różnorodna, a na ręce rządzącym patrzy z pozycji członka parlamentu więcej środowisk niż w Polsce.
-
W JOW-ach będzie wygrywał ten, kto będzie miał więcej pieniędzy na kampanię.
Pieniądze odgrywają pierwszoplanową rolę przede wszystkim w obowiązującym dzisiaj systemie ordynacji proporcjonalnej. W JOW finanse mają znaczenie zdecydowanie mniejsze, gdyż kampania w małym okręgu jest zdecydowanie mniej kosztowna. W Wielkiej Brytanii, na wzór której proponujemy realizację naszego postulatu, każdy kandydat ma ściśle określoną, stosunkowo niewielką kwotę pieniędzy do przeznaczenia na kampanię i nie może sobie pozwolić na to, by ten budżet przekroczyć. Ruch JOW sugeruje, by taką kwotę w Polsce ustalić na poziomie 30 000 złotych na jednego kandydata. To rozwiązanie gwarantuje, że kampania zostanie oparta na bezpośrednim kontakcie z wyborcą lokalnym, a politycy, zamiast nieustannie brylować w warszawskich stacjach telewizyjnych, będą poszukiwać jak najczęstszego kontaktu z wyborcami w swoim okręgu i dbać o podtrzymywanie tej relacji przez całą swoją kadencję, a nie tylko raz na cztery lata.
-
Brytyjczycy i inne kraje na świecie chcą odejść od systemu JOW.
Brytyjczycy bardzo cenią sobie swój system wyborczy. Z JOW zrezygnowała Nowa Zelandia, jednak trudno na dziś jednoznacznie określić, jakie są tego efekty. Jednakże nic nie wskazuje na to, by miało dojść do podobnych zmian w jakimkolwiek innym kraju. Głosy o konieczność zmiany ordynacji w Wielkiej Brytanii najmocniej rozbrzmiewają w Polsce. Brytyjczycy natomiast są z tego systemu zadowoleni, co potwierdzili w referendum z 2011 roku, kiedy opowiedzieli się za utrzymaniem procedury wyborczej w jej dotychczasowym kształcie.
-
Zamiast wprowadzać JOW obniżmy próg wyborczy.
Taką ordynację mieliśmy na początku lat 90. Rządy tworzone na bazie poparcia wielu partii charakteryzowały się dużą chwiejnością, odpowiedzialność za skutki podejmowanych decyzji była rozmyta, a w parlamencie pojawiło się mnóstwo przypadkowych osób. Co więcej, w takim systemie nadal głosuje się przede wszystkim na partie, nie na konkretnych ludzi.
-
Polacy nie są mentalnie przygotowani na wprowadzenie JOW.
To uniwersalny argument obecnych elit przeciw jakimkolwiek zmianom. W Wielkiej Brytanii, dokąd wyjechało wielu Polaków i gdzie funkcjonują JOW, wybory prezydenckie w pierwszej turze wygrał Paweł Kukiz z programem zmiany polskiej ordynacji na wzór brytyjski. Polacy mający na co dzień możliwość obserwowania, jak działa ten mechanizm, idąc do urn wystawili głównemu postulatowi Pawła Kukiza bardzo dobrą rekomendację. Polska ma wspaniałe tradycje wolnościowe i demokratyczne. Ostatnie zawirowania historycznie nam, Polakom, nie sprzyjały, jednakże mamy naturalną predyspozycję do budowania społeczeństwa demokratycznego i obywatelskiego, o czym świadczy historia naszego narodu i państwa polskiego. Jesteśmy głęboko przekonani, że obowiązujący dziś system zniechęca osoby fachowe i przyzwoite do udziału w polityce. Najwyższy czas to zmienić.
-
System JOW jest dobry, ale jeszcze nie teraz.
Od „upadku komunizmu” minęło ponad 25 lat. To wystarczający okres, by „dać sobie czas” – jakkolwiek taką potrzebę tłumaczyć. Dziś nastał czas na natychmiastową zmianę przede wszystkim dlatego, że kolejni ludzie pojawiający się w polityce nie wnoszą żadnej jakościowej poprawy, a kolejne rządy są coraz bardziej oderwane nie tylko od rzeczywistości, ale również od oczekiwań, potrzeb, możliwości i aspiracji Polaków. Tendencja jest niekorzystna i najmniejsze opóźnienie oznacza kolejny krok w tył w drodze do obywatelskiej Polski na miarę XXI wieku.
-
System JOW obowiązuje już w Senacie i to nic nie zmieniło.
Wybory do Senatu faworyzują kandydatów partyjnych. W przeciwieństwie do kandydatów niezależnych, mają oni więcej czasu na kampanię, muszą zebrać mniej podpisów, mogą korzystać z infrastruktury partyjnej (bezpłatne sale do spotkań, telefony, biura i ich pracownicy), a sama kampania odbywa się w tle kampanii do Sejmu, na którą partie przeznaczają dziesiątki milionów złotych. Zbyt duże okręgi w wyborach do Senatu (jest ich 100 zamiast 460) sprawiają, że kandydatowi spoza głównego politycznego nurtu jest bardzo trudno dotrzeć do wyborców osobiście, a głos oddany na listę senacką wynika głównie z decyzji wyborcy w sprawie listy do Sejmu. Pomimo tych wszystkich wypaczeń, głównie w zakresie równej swobody kandydowania dla wszystkich – partyjnych i niezależnych, można odnieść wrażenie, że i tak skład personalny Senatu jest lepszy niż Sejmu – niewątpliwie jest w nim mniej postaci skrajnych.
-
Ordynacja mieszana na wzór niemiecki jest lepsza, niż JOW.
Niewielu wie, że alianci narzucili Niemcom taki model ordynacji dlatego, iż obawiali się utraty kontroli nad pokonanymi. Nie zależało im również, by kraj ten zbyt szybko odbudował się po poniesionej klęsce. Sam Konrad Adenauer chciał ordynacji w systemie JOW, nie otrzymał jednak od zwycięzców zgody na ich wprowadzenie. Ordynacje mieszane sprawiają, że kluczową rolę nadal odgrywają partie, i to głównie na partie wyborcy oddają swój głos. Ruch na Rzecz JOW proponuje inne, lepsze rozwiązanie – chcemy, na wzór brytyjski, głosować przede wszystkim na ludzi. Zwłaszcza że tradycje naszej demokracji są całkiem inne – w odróżnieniu od Niemiec w Polsce członkowie partii to bardzo nieliczna grupa. Tymczasem u naszego zachodniego sąsiada tylko SPD ma ponad 500 tys. członków. Polacy od uczestniczenia w działalności partyjnej stronią, dlatego model niemiecki nie jest dla Polski dobrą propozycją.
1 Komentarz
Nie za bardzo zgadzam się z tym co tu jest napisane. Odniosę się po kolei do wszystkich 10 kwestii.
1)Polacy głosują nie na ludzi tylko na szyldy partyjne i programy, więc to co tu jest napisane to nieprawda. Jak w praktyce działają JOWy sprawdziłem na własnej skórze startując w wyborach na radnego w mojej gminie pod Warszawą w zeszłym roku jesienią. Startowałem jako kandydat bezpartyjny z ruchu obywatelskiego i co? Nasze ugrupowanie zdobyło 1 mandat. Większość w radzie (13 z 21 mandatów) i burmistrza (a tym samym rządy absolutne) uzyskało urgupowanie samorządowe, które rządziło moim miasteczkiem przez poprzednie 20 lat z przerwą na 4 ostatnie lata. I tak jak wtedy robili przekręty i było kolesiostwo tak teraz robią dokładnie to samo. Tworzą stołki dla swoich kolesi, zatrudniają doradców pijaków itp. Taki jest skutek w praktyce tych JOWów. W Kutnie z tego co wiem rządzący miastem uzyskali 20 z 21 mandatów i burmistrza, więc to jeszcze dobitniej pokazuje, że JOWy to bzdura. Ocena pracy posłów przez obywateli? Bajki! Tak sobie ustawią granice okręgów, żeby wszedł ten kto ma wejść. W USA są np. tak zrobione granice okręgów, że idą często pokrętnie różnymi uliczkami, a sąsiednie ulice są już w innym okręgu. Wszystko to po to, aby wszedł ten kto ma wejść. Przykład obalający tezę o tym, że głosuje się na osoby. W okręgu X wiadomo, że większość wyborców jest za PO. Wiadomo, że większość nie lubi Niesiołowskiego. Co więc robi PO, żeby go wepchnąć? Wystawia go w okręgu X. Wyborcy nie mają innego wyjścia jak zagłosować na Niesiołowskiego, bo tylko on jest z PO. Jeśli chcą kogoś innego muszą wybrać kogoś z innej partii, a to im nie odpowiada. I Niesiołowski wchodzi do Sejmu. Polecam artykuł na ten temat w Do Rzeczy sprzed 2 tygodni.
2) UKIP była sfrustrowana uzyskanym wynikiem i Farrage zapowiedział, że będzie walczył o zmianę systemu wyborczego. U nas JOWy wyeliminują np. lewicę dlatego ta jest przeciw nim. Jest to system niesprawiedliwy, bo można uzyskać dużo więcej mandatów niż wynika z liczby uzyskanych głosów albo dużo mniej. Zobaczycie ludzie jakie będą kombinacje przy ustalaniu granic okręgów wyborczych, żeby weszli ci co mają wejść. Ta niesprawiedliwość doprowadza często do zamieszek przegranych, demolowania ulic itp. Może dojść do dużych rozruchów jak np. PO zgarnie 60% mandatów przy 30% głosów na nich oddanych. Znowu odsyłam do artykułu w Do Rzeczy, gdzie są opisane takie przypadki. 3)Włosi demokrację mają od wielu lat i mają inne podejście niż my, więc tu raczej nie bardzo można porównywać. U nas wciąż jest wybór na zasadzie kto więcej obieca. I kandydaci tu mają drugorzedne znaczenie. Ile osób w Polsce interesuje się polityką nawet lokalną? 20-30%? Nawet tyle nie. Jak startowałem na radnego to na nasze spotkania wyborcze przychodziła garstka ludzi po 50 osób góra, a każdy z okręgów miał po ponad 1000 mieszkańców. U nas decydują szyldy partyjne i obietnice, a nie osoby. 4) Ze względu na 3) pieniądze będą odgrywały znaczącą rolę. U mnie w mieście to się sprawdziło. Całe miasto było obilbordowane i oplakatowane kandydatami zwycięskiego ugrupowania. Do tego wydrukowali i rozprowadzili do skrzynek masę ulotek i swoją gazetę propagandową. I to dało zwycięstwo większościowe, więc pieniądze odgrywają tu bardzo istotną rolę. 5) Mam wątpliwości czy Brytyjczycy są tacy zadowoleni z JOWów. Te 3,8 miliona osób co oddało głosy na UKIP raczej nie skacze z zachwytu. U nas takie frustracje także będą przeżywały duże grupy wyborców którzy nie będą mieli swoich reprezentantów w parlamencie np. ci głosujący na lewicę. 6) Zamiast JOWów należy zostawić obecny system proporcjonalny z jedną istotną różnicą. Do parlamentu wchodziłyby osoby w kolejności uzyskanych głosów z danej listy partyjnej, a nie wg numerów na liście jak teraz. Listy byłyby drukowane alfabetycznie. Nie byłoby wojen o jedynki, dwójki itp., a i pozbylibyśmy się niechcianych osób jednocześnie zapewniając w miarę sprawiedliwy rozdział mandatów w stosunku do liczby oddanych głosów na partie. JOWy bowiem mielą głosy tych co nie wygrali w okręgu (tak jak z wyborcami UKIP). 7)Tak jest. Polacy nie są mentalnie przygotowani na JOWy. Znowu potwierdza to przykład z ostatnich wyborów samorządowych. Dla wyborców nie liczyły się kompetencje, tylko szyldy partyjne. Oosby z wyższym wykształceniem i sporym doświadczeniem z naszego ugrupowania odpadły, a weszły do rady miejskiej osoby z wykształceniem podstawowym czy średnim o raczej kiepskiej reputacji, ale mające odpowiedni szyld partyjny. 8)Tak, można wprowadzić JOW gdy ludzie zrozumieją, że należy głosować kierując się kwalifikacjami kandydata, a nie szyldem partyjnym. U nas jeszcze do tego daleko – patrz przykład z praktyki z punktu 7. 9)Potwierdza, że ludzie głosują bardziej na partie, a nie na osoby. Zdecydowaną większość miejsc w Senacie mają PO i PiS, co jest faktem i nikt nie zaprzeczy. 10)W warunkach świadomości polskiego społeczeństwa na pewno ordynacja mieszana byłaby lepsza niż czysty JOW. Polacy nie angażują się w politykę nie dla tego, że nie ma JOWów tylko dlatego, że w zasadzie wszystkie partie myślą tylko o tym, aby po dojściu do władzy nagrabić dla siebie ile się da. Poza tym u nas inaczej niż na zachodzie Europy media bardzo manipulują ludźmi. Mocno promują rządzących, a na opozycję robią nagonkę. W tej sytuacji i niestety dużej podatności ludzi na to co mówią w TV i piszą w gazetach nasza demokracja jest wypaczona. Do ludzi nie dociera, że są okradani, manipulowani. Ostatnio się to zmienia, więc może będzie lepiej, ale nawet przy zwycięstwie PiS i Kukiza i zmianach w mediach publicznych pozostałe media będą przeciw nim. Będzie narracja, że media publiczne są pisowskie i kłamią, manipulują, a jedynie TVN, Polsat itp. mówią prawdę. I wielu ludzi znowu się na pewno nabierze i zagłosuje nie tak jak powinni normalnie zrobić. Dlatego ja nie popieram wprowadzenia JOW w Polsce i na referendum nie pójdę.