O wyborczych mechanizmach może za wcześnie pisać, ale wlatuję do Irlandii Północnej a tu plakaty wyborcze, to się pytam, o co chodzi. W odpowiedzi słyszę: kryzys władzy i przedterminowe wybory do lokalnego północno-irlandzkiego parlamentu. Nachodzi mnie zatem refleksja na tematy wyborcze a nawet przedwyborcze…
Od zarania dziejów każda społeczność potrzebowała lidera. Różne były i są sposoby wyłaniania, wybierania, nominacji tego przodownika społeczności. Może to się odbywać na drodze dziedziczności, więzy krwi najczęściej tej błękitnej powodują, że na tronie zasiada dynastia. Innym sposobem, dla niektórych może bardzo prymitywnym, a dla jeszcze innych absolutnie jedynym sprawiedliwym jest droga selekcji jednostek. I tak na czele stoi wówczas osobnik silny i odporny oraz skuteczny, nie zawsze najlepszy merytorycznie, ale na tyle sprawny, że w wyniku wzajemnych walk bratobójczych stosując rozmaite metody wygrywa. Ostatnią drogą do liderowania jaka mi dziś przyszła do głowy to droga kreaowania lidera. Po pierwsze kreowanie rozpoczyna już na jakiś czas wcześniej, tak by w momencie cudu odkrycia zadziałał efekt świeżości, bo oto pojawił się on. Niespodziewanie, ale jakże cudownie: mądry, elokwentny, oryginalny, nietuzinkowy, ponadprzeciętny, charyzmatyczny lub wyważony i wiele, wiele innych cech posiadający w zależności w jakich wyborach będzie brał udział i do kogo ma z ofertą uderzyć.
Jesteśmy zatem w miejscu kiedy już producenci i spece od marketingu politycznego wyrzucają na rynek swoje produkty, pamiętajmy oni zawsze są, czuwają przy produkcie, może teraz już coraz bardziej w cieniu, ale jednak. Stojąc cały czas za kotarą, na zapleczu lub w budce suflera. Bo produkt, też człowiek wsparcia potrzebuje czasem merytorycznego, a czasem podpowiedzi jak rękę podnieść, albo kiedy się uśmiechnąć. Z czasem wyuczy się tych wszystkich gestów i uścisków dłoni i odsunie na bok tych, co mu w trudnych chwilach pomagali, ale sznurki u rękawów pozostaną. O co chodzi ze sznurkami, to za chwilę…
Gesty gestami, pozostają jeszcze słowa, mniej ważne, bo straciły w ciągu lat na swojej wadze. Przy tak szybkim tempie zmian zdania, to co było wczoraj powiedziane w polityce dziś już się nie liczy. Jakie to ma znaczenie, że wczoraj polityk „X” był w partii „Y” i miał zdanie na ten temat „Z”, skoro dziś polityk 'X” jest w partii „W” a jego zdanie na ten temat to „U”. Ludzką sprawą błądzić i szukać, błądzących ci u nas dostatek a co najmniej tyle ile miejsc w parlamencie, senacie i kluczowym miejscach w samorządówce lub spółkach skarbu państwa ewentualnie najskromniej w … budżetówce, ale bez przesady wybrzydzać nie można, poza tym nie inaczej a apetyt rośnie w miarę jedzenia. Wracając zatem do słów, liczy się siła perswazji, działanie na wyobraźnię odbiorcy. Mówienie więc o tym, jak to będzie cudownie, kiedy ów kandydat otrzyma władzę. Raj na ziemi. Lubimy słuchać, o tym co nam potrzeba a jeszcze bardziej kiedy nam się to obiecuje. Oczywiście, już po jakimś czasie zorientujemy się (jakoś po ok 20-25 latach), że to mrzonki i tylko obietnice. Nastąpi czas zmiany retoryki, czas zatem mówić: koniec mówienia o obietnicach.
Reasumując kreowanie naturalnego lidera polega na tym, że produkuje się elastyczną w miarę, ale przede wszystkim lojalną marionetkę, za którą pójdą ludzie i dokonają absolutnie demokratycznego wyboru. Marionetka musi być jak najbardziej reprezentatywną postacią swoich wyborców, bo musi być jak najbardziej naturalna i autentyczna. To jego siła, by budzić w umysłach swoich wyborów wrażenie: swój człowiek, mój człowiek. Najgroźniejsze jest to, że pozostają te sznurki, za które ciągle ktoś pociąga robiąc to w swoim i tylko w swoim interesie, robiąc takie przy okazji deale, które przekraczają naszą wyobraźnię. A kto za nie pociąga – władcy marionetek…
Najbliższe w Polsce czasowo wybory? Samorządówka, za niespełna dwa lata, pewnie listy w większości gotowe i spece pracują już nad kreowaniem lokalnych liderów, ale listy trzeba będzie wypełnić jeszcze. To szansa dla owieczek. Za swoją ciężką pracę może złapię się na listę w drugiej dziesiątce i będą ciężko pracować inwestując swój cały czas i pieniądz, by zdobyć „milion” głosów i wejść do rady… Ale będą i tacy, którzy za lojalność i deklarację oddanej współpracy zyskają więcej niż uścisk dłoni szefa regionu, fuchę może jakaś złapią czasem, może…
Dziękuję i zapraszam za tydzień, oczywiście również w sobotę wieczorem.
Foto główne, źródło: pisabay