Boris Reitschuster, niemiecki dziennikarz oraz autor książek o współczesnej Rosji ujawnia szokujące informacje na temat rozsianych w całym kraju a przeszkolonych w Moskwie przeszkolonych członkach tajnych oddziałów Putina na wzór czasów enerdowskich jako kontynuacja starych metod KGB.
Armia to coś wielkiego, a tu chodzi raczej tylko o oddziały. Według tajnych służb liczą one od 250 do 300 ludzi. Powstają na bazie szkół sportów walki, gdzie uczy się tak zwanego sportu „Systema”, mającego wiele wspólnego z rosyjskimi oddziałami specjalnymi „specnaz”. Te szkoły wyrastają na Zachodzie jak grzyby po deszczu. Zastrzegam jednak, że 99,99 proc. trenujących tam ludzi nie ma nic do czynienia z tymi odziałami. Nie można generalnie wszystkich podejrzewać, że są tajnymi rosyjskimi bojownikami, ale rekrutuje tam się ludzi, wysyła ich potem do Moskwy pod pozorem dalszych szkoleń, gdzie są kształceni metodami „specnazu”. Przysposabia się ich nie tylko do walki wręcz, ale także do obchodzenia się z ładunkami wybuchowymi, bronią palną i uczy sabotażu. Potem wracają do Niemiec i czekają na rozkaz z Moskwy. Niektórzy z nich pracują w policji, niektórzy w Bundeswehrze. Gdy Krajowy Urząd Ochrony Konstytucji złapał dwóch takich mężczyzn, powiedzieli: jesteśmy rosyjskimi oficerami i żądamy odpowiedniego traktowania – tłumaczy w rozmowie z „Deutsche Welle” Boris Reitschuster.
W swojej najnowszej książce „Utajona wojna Putina” Reitschuster ujawnia szokujące informacje na temat werbunku i szkolenia członków bojówki Putina, rozsianych w różnych niemieckich miastach.