Właśnie jesteśmy świadkami próby realizacji planu Grupy Bilderberg? Niemieccy socjaldemokraci proponują pozbawienie poszczególnych narodów prawa głosu w najważniejszych sprawach i w pośpiechu brną w ideologiczne bagno „unijnej demencji”, która pozwoli na zachowanie im lukratywnych stanowisk i wpływów a także realizację planu „jednego rządu„, któremu sprzeciwili się Brytyjczycy. Czy w takiej sytuacji Ci Panowie nie powinni odejść zamiast składać kolejne „chore” i niedorzeczne propozycje ratujące ich „wypasione” stanowiska?!
To właśnie Schulz Gabriel i Juncker w dalszym ciągu lobbują na rzecz Planu z „potrzebą jednej, wspólnej polityki azylowej i jednego (europejskiego) podejścia w kwestii przyjmowania imigrantów z kategorycznym, niemieckim sprzeciwem wobec państw o odmiennym podejściu.

Martin Schulz
W swej panicznej obawie przed dalszym pogłębiającym się rozpadem przestarzałej „konstrukcji polityczno-gospodarczej” i dochodzeniem do rozsądnych decyzji poszczególnych narodów „ekipa brukselsko – berlińska” domaga się wspólnej europejskiej polityki społecznej, i wspólnego głosu w sprawach międzynarodowych mając świadomość, że taki jeden mimo, że wymuszony głos jest więcej wart na arenie światowej i można go przehandlować za wyższą stawkę i lepsze posady.

Od lewej: Paolo Gentiloni (Włochy), Didier Reynders (Belgia), Frank-Walter Steinmeier (Niemcy), Jean-Marc Ayrault (Francja), Bert Koenders (Holandia), Jean Asselborn (Luksemburg)
W najnowszym tekście „wyciągającym z popiołów UE” znalazł się odważny postulat ustanowienia „europejskiego rządu”, pewnie na czele, którego miałby stanąć polityk niemiecki i francuski [przyp. red]
Ci „strażnicy” przestarzałych wartości unijnych oceniają demokratyczne wybory jako brak solidarności i miłości drugiego człowieka oraz antyeuropejskie.
Niemieccy politycy w obawie przed eskalacją rozpadu Unii konstruując ten przedziwny „plan” poszli dalej w swojej koncepcji ideowej i założyli, że to nie rządy poszczególnych państw członkowskich będą decydować o przyszłości UE ale … Parlament Europejski. Zastanawiające jest – na jakich środkach trzeba „jechać” żeby napisać taki scenariusz?!
Europejska „jedność” i „solidarność” w wydaniu hegemonów unijnych daje im prawo „wspólnego głosu” z pominięciem pozostałych krajów członkowskich nawet w tych trudnych chwilach.
Szef niemieckiego resortu spraw zagranicznych Steinmeier zaprosił do stolicy Niemiec ministrów spraw zagranicznych z Francji, Holandii, Włoch, Belgii i Luksemburga czyli państw, które w 1957 roku założyły Europejską Wspólnotę Gospodarczą – poprzedniczkę Unii Europejskiej. Czyli Polska, Węgry i Czechy oraz Słowacja zgodnie z przewidywaniami w kluczowych sytuacjach i rozmowach będą „na karcie dań” a nie „przy stole”.
Na poniedziałek (27.06) kanclerz Angela Merkel zaprosiła do Berlina polityków, aby dyskutować o przyszłości UE, na którym ma być m.in. Donald Tusk, prezydent Francji Francois Hollande oraz premier Włoch Matteo Renzi.
Co Nam przyniosą hegemonistyczne zapędy gnijących polityków unijnych chcących uratować za wszelką cenę przestarzałą i zgrzytającą „maszynę unijną” wbrew coraz liczniejszym głosom wolnych obywateli Europy, która jest wartością sama w sobie nie do sprzedania i przehandlowania?
http://wobos.pl/czy-jestes-za-przeprowadzeniem-w-polsce-referendum-nt-pozostania-w-unii-europejskiej/
Frank-Walter Steinmeier ma zaproponować Grupie Wyszehradzkiej – w trakcie dzisiejszego spotkania (27.06.) w Pradze – powstanie superpaństwa europejskiego w miejsce Unii Europejskiej – informuje TVP Info. – Rzeczywiście taki dokument dotarł również do nas – potwierdził minister Witold Waszczykowski.
Dziewięciostronicowy dokument zawierający ultimatum sygnowany został przez szefów dyplomacji Berlina i Paryża. Jeśli zapisy dokumentu miałyby wejść w życie, to zamiast Unii Europejskiej powstałoby jedno europejskie państwo, zależne od dzisiejszych najsilniejszych unijnych graczy. TVP Info podaje, że propozycja pada w formie ultimatum. Odnosząc się do informacji, Waszczykowski powiedział rano w TVP Info, że już przed wieloma miesiącami były sygnały „od polityków starszej generacji europejskiej, którzy mówili, że kiedy otwierała się UE, kiedy przyjmowano m.in. Polskę, należało postawić ultimatum: wchodzicie, ale wchodzicie do takiej konkretnej Unii, jaką myśmy sobie kilkadziesiąt lat temu wymyślili. I widać, że to myślenie wraca”.