Jak donosi „Gazeta Polska Codziennie” szczeciński dziennikarz Mirosław Kwiatkowski był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa – jako T.W „Games”, co wynika z akt IPN.
Po 1989 roku atakował działaczy opozycji antykomunistycznej w swoich tekstach. Kwiatkowski dzisiaj jest publicystą „Kuriera Szczecińskiego”. Został pozyskany w 1987r. przez Służbę Bezpieczeństwa i zarejestrowany pod kryptonimem T.W. „Games”
Jak wynika z materiałów jego ambicją było i jest pozostanie dziennikarzem w pełnym wymiarze (…).
Pozytywny stosunek do naszej służby bez uprzedzeń, właściwie ocenia jej znaczenie i rolę w społeczeństwie, i funkcjonowaniu państwa – czytamy w dalszej części notatki.
Z materiałów można wywnioskować, że od samego początku współpracy miał być aktywnym współpracownikiem. W trakcie rozmowy werbunkowej w hotelu Neptun w Szczecinie, Kwiatkowski miał przekazać oficerowi SB pisemną informację o „nieetycznym zachowaniu się niektórych dziennikarzy”. Pełny etat, który był marzeniem Kwiatkowskiego, otrzymał już po 1989 r. i zajął się w latach 90. atakowaniem i szkalowaniem działaczy opozycji antykomunistycznej i „Solidarności”.
Po 1989 r. Kwiatkowski atakował w zasadzie wyłącznie ludzi prawicy, którzy budowali struktury samorządowe albo próbowali sił w biznesie. Nigdy nie czytałam jego tekstu atakującego postkomunistów z SLD – stwierdziła Danuta Jeżowska-Kaczanowska, dziennikarka.
Prześledziliśmy nieco informacje na temat tego „dziennikarza”. Z ogólnie dostępnych materiałów w Internecie można wywnioskować, że lubił bawić się w towarzystwie lokalnych szczecińskich biznesmenów, polityków i innych przedstawicieli mediów, np. dziennikarzy Gazety Wyborczej. Jak relacjonuje portal prestizszczecin.pl w artykule z 2013 roku pt. „Balanga Mediów” Kwiatkowski bawił się wybornie w towarzystwie m.in. Olgierda Geblewicza – Marszałka Województwa Zachodniopomorskiego, Michała Stankiewicza z Rzeczpospolitej, Jakuba Pijanka z TVP Szczecin, Dariusza Wieczorka z SLD czy Wojciecha Jachima byłego naczelnego GW w Szczecinie oraz wielu innych znakomitości „szczecińskiego podwórka”
Należy wskazać, że sam udział w „wesołych” imprezach w doborowym towarzystwie o niczym nie świadczy, jednakże częste przebywanie w gronie tak zacnych przedstawicieli mediów nie pomogło Kwiatkowskiemu w szlifowaniu jego warsztatu dziennikarskiego. Przykładem może być zatarg pomiędzy nim a Piosenkarką Dodą, której menagement po jednym koncertów stwierdził:
Przez lata naszej pracy mieliśmy do czynienia z przykładami nierzetelności czy niesprawiedliwości ze strony przedstawicieli niektórych mediów. Jednak to, czego doświadczyliśmy w ciągu ostatnich kilku dni, zaskoczyło nawet nas. W miniony piątek Doda zagrała świetnie przyjęty koncert w Pogorzelicy – potwierdzenie pozytywnego odbioru znaleźliśmy w reakcjach publiczności na miejscu wydarzenia, w słowach organizatorów czy komentarzach w Internecie – podobnie jak po każdym koncercie w ramach Fly High Tour. Niestety – wystarczy jeden pseudodziennikarz, wykorzystujący gazetę do prywatnych potyczek, by poprzez perfidne wprowadzanie opinii publicznej w błąd zaburzyć pozytywny wydźwięk koncertu oraz zakwestionować ciężką pracę kilkudziesięciu osób. Nie możemy ignorować takich kłamstw, które godzą w nasze dobre imię.
Jeszcze przed koncertem zostaliśmy ostrzeżeni przed Mirosławem Kwiatkowskim, piszącym dla Kuriera Szczecińskiego. Znając przeszłość tego „dziennikarza”, postanowiliśmy w ramach wyjątku (zawsze jesteśmy otwarci na współpracę z mediami) nie udzielać mu akredytacji. Mimo to, pojawił się on w prywatnej strefie koncertowej. Kilkukrotnie został on upomniany, niestety bezskutecznie. W stanie wskazującym na spożycie alkoholu zachowywał się skandalicznie – natarczywie próbował wykonać Dodzie zdjęcia, wręcz wkładając obiektyw pod spódnicę Artystki czy towarzyszących jej tancerek. Dodatkowo wyrażał się wulgarnie o Dodzie. Jedna z osób zajmujących się organizacją imprezy poinformowała nas o tym, iż Pan Kwiatkowski miał w sądzie sprawę o molestowanie nieletniej dziewczyny. Po tej informacji ochrona wyprowadziła w/w Pana z backstage’u.
Artykuł napisany przez tego człowieka jest kierowany jedynie zemstą, ale wierzymy, że „kłamstwo ma krótkie nogi”. Przykro nam, iż przez prywatne rozgrywki czy wybujałe fantazje zostają Państwo wprowadzeni w błąd. Pan Kwiatkowski zdaje się mało tym przejmować, jednak biorąc pod uwagę ilość spraw o zniesławienie nie dziwi to nas. Nabrał wprawy.
Po publikacji Gazety Polskiej Codziennie, która ujawniła, że dziennikarz Kuriera Szczecińskiego zwerbowany w 1987 roku pod pseudonimem „Games” to Mirosław Kwiatkowski- dziennikarz tłumaczy w Radio Szczecin, że wtedy wymagała tego jego praca na stadionie.
Pracowałem 15 lat jako spiker i byłem niestety podległy. Służby miały pewien nadzór nad nami, dziennikarzami. Służby przyszły, kazały napisać oświadczenie – tłumaczy Mirosław Kwiatkowski.
Oczywiście nie należy generalizować i wrzucać do jednego „worka” wszystkich Tajnych Współpracowników z czasów PRL-u. Ale warto zadać pytanie: Ilu jeszcze takich „Gamesów” pracuje w mediach publicznych oraz znając ich przeszłość i haniebne czyny jakich mogli się dopuścić za osiągane korzyści finansowe czy zawodowe – Jaka jest wartość ich pracy dziennikarskiej? Czy oni mają jeszcze prawo mówić Polakom jak żyć albo co jest dobre a co złe? Ilu z nich w końcu wykonuje rzetelnie swoją pracę a ilu wykorzystuje funkcję do realizacji prywatnych celów, w tym politycznych? I w końcu – czy 27 lat to za mało aby media samodzielnie zadbały o swoją bezstronność i przejrzystość?
Autor: Krzysztof Jambroziak
Źródło: GP Codziennie
1 Komentarz
http://wpolityce.pl/…/114124-lech-galicki-sennik…