Wszędzie tam, gdzie pojawia się jakaś próba zdyskredytowania rządu Zjednoczonej Prawicy, tam również w tle pojawiają się te same osoby, te same środowiska i te same media, byli współpracownicy tajnych służb PRL które w obronie interesów skorumpowanych grup osób próbują za wszelką cenę zdyskredytować rząd, który konsekwentnie odbiera zawłaszczone majątki i przywraca sukcesywnie godność polskiemu społeczeństwu. Oni chcą za wszelką cenę, żeby „było jak było”
I tym razem te same środowiska pseudo elyt III RP, które uwłaszczyły się na złodziejskich reprywatyzacjach bądź zbudowały kapitał ze skradzionych w wyniku afer majątków starają się za wszelką cenę przekonać społeczeństwo, że intryga KNF, w której co najwyżej można będzie mówić o ewentualnym przekroczeniu uprawnień funkcjonariusza publicznego lub działaniu korupcyjnym jest porównywalna do afer za czasów rządów PO-PSL.Do tej manipulacji włączyły się: TVN, Wyborcza, Newsweek, Na Temat i kilka innych rozdmuchując sztucznie intrygę do miana afery.
Starają się zmanipulować Polaków, wmówić im, że Afera Amber Gold gdzie swoje oszczędności w wysokości 850 mln zł straciły tysiące Polaków czy afera VAT gdzie wyprowadzono ponad 260 mld zł są niczym w porównaniu z szemraną intrygą, w której żaden Polak nie stracił ani złotówki a rzekomych nagrań nikt jeszcze nie widział.
Swoimi nieudolnymi działaniami „aferotwórczymi” przy pomocy Wyborczej liczyli na powtórkę z 2007 roku i zakulisowe odsunięcie od władzy rządu Mateusza Morawieckiego.
Sytuacja pokazuje, że byłe służby się starzeją.
Środowiska te mimo walki z złodziejskimi działaniami nadal dysponują ogromnym zapleczem finansowym i medialnym, które jest używane do tego aby zrealizować sytuację w której „żeby było tak jak było”, żeby do władzy doszły ponownie osoby, które przymykają oczy na złodziejstwo, korupcję i okradanie narodu z jego majątku. Brakuje im jednak już werwy i dobrego planowania. Same krzyki w zaprzyjaźnionych mediach to za mało. Adwokatem byłego TW Leszka Czarneckiego w tym przypadku o dziwo jest Roman Gertych, ten sam mecenas, który zwany przez, niektórych publicystów „politycznym zombi” zabitym przez Kaczyńskiego broni kilku innych zagorzałych oponentów rządu PiS na złość Kaczyńskiemu. Przypadek?
W tym przypadku, te same środowiska wiedząc o zbliżającym się możliwym upadku firm Leszka Czarneckiego robią nerwowe ruchy aby przykryć działania właściciela, które mogą boleśnie zakończyć się dla Czarneckiego, on tym zarządzał, może utratą wielkich pieniędzy, może też postawienie przez sąd zarzutów. Prokuratura to bada. To jest człowiek, który jest zagrożony odpowiedzialnością karną a tacy ludzie wykonują w Polsce różne dziwne ruchy. W tym przypadku wiedząc o zbliżającej się apokalipsie jego finansowego imperium zaopatrzył się w trzy urządzenia do nagrywania – czy tak został wyszkolony będąc współpracownikiem służb PRL?
W kancelarii Domański Zakrzewski Palinka (DZP) miało odbyć się spotkanie, w którym uczestniczyli szef Getin Noble Banku Leszek Czarnecki, dziennikarka TVN i żona Czarneckiego Jolanta Pieńkowska, mecenas Roman Giertych i prawnicy kancelarii – podaje na Twitterze dziennikarz Marcin Dobski.
Jak pisze Dobski, poza gabinetem, w którym odbywało się spotkanie, pozostawiono telefony.
We środę do nocy w kancelarii DZP trwało spotkanie: Czarnecki, Pieńkowska, Giertych, prawnicy DZP i ludzie Getin. Oczywiście zastanawiano się jak wodować temat.
— Marcin Dobski (@szachmad) November 14, 2018
Wierny współpracownik
Ze zgromadzonych w IPN dokumentów wynika, że zaledwie 18-letni Leszek Czarnecki został zarejestrowany w czerwcu 1980 r. przez Służbę Bezpieczeństwa jako Tajny Współpracownik o ps. Ernest.
Funkcjonariusz, który dokonał pozyskania – Jerzy Madej, inspektor wydziału III – zameldował swoim przełożonym, że „kandydat na TW wyraził zgodę na współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa w zakresie rozpoznawania środowiska studenckiego Politechniki Warszawskiej. Na spotkaniu kandydat scharakteryzował środowisko, którym się obraca m.in. własnoręcznie napisał i przyniósł mi na to spotkanie obszerne charakterystyki kilku osób spośród grona jego kolegów z III LO we Wrocławiu” – napisał insp. Madej.
Służba Bezpieczeństwa wyrażała się niezwykle pozytywnie o swoim tajnym współpracowniku.
„(…) Utrzymywał koleżeńskie kontakty z członkami SKS-u. Poprzez te kontakty w październiku 1980 r. wstąpił do NZS-u, był członkiem komitetu założycielskiego na Wydziale Inżynierii Sanitarnej. W kwietniu 1981 r. został członkiem Kongresu NZS na Politechnice Wrocławskiej oraz członkiem Komisji Rewizyjnej NZS. Był w Komitecie Organizacyjnym I Zjazdu NZS, który miał się odbyć pod koniec grudnia 1981 r. Uczestniczył w zajęciach duszpasterstwa akademickiego na Politechnice Wrocławskiej. W trakcie współpracy przekazał szereg interesujących informacji ze środowiska studenckiego, a w szczególności członków SKS-u i NZS-u. Przekazywał także informacje ze środowiska członków UKOS-u (Uczniowski Komitet Oporu Społecznego – red.) oraz duszpasterstwa akademickiego.
Był wykorzystywany m. in. w sprawach operacyjnych krypt. >>Sesja<<, >>Klamra<<, >>Aromat<<. Na podstawie jego informacji założono sprawę operacyjna >>Lechici<< (…)” – czytamy w charakterystyce TW Ernesta nr rej 42601. Taki właśnie pseudonim i numer rejestracyjny figuruje przy nazwisku Leszka Czarneckiego
W materiałach, do których dotarła „Gazeta Polska” są pisemne oświadczenia przyjęcia pieniędzy.
„Poświadczenie. Potwierdzam odbiór 2000 (dwa tysiące złotych) od funkcjonariusza SB” – czytamy w odręcznym dokumencie podpisanym przez TW „Ernest”, datowanym na dzień 24 lipca 1981 r.
Przez ile lat TW „Ernest” brał pieniądze od tajnych służb – nie wiadomo. Informacja na ten temat pojawia się m.in. w meldunku z 29 września 1983 r., gdzie czytamy również o poleceniu I Departamentu MSW (wywiad) rozwiązania współpracy z TW z zastrzeżeniem nie wydawania materiałów dotyczących „Ernesta” bez wiedzy i zgody I Departamentu.
Ernest zamienia się w Ternesa
Do kontaktu TW „Ernesta” z funkcjonariuszem I Departamentu MSW Zbigniewa Klimasa doszło 15 września 1982 r.
Według znajdujących się w IPN dokumentów, sprawa do archiwum wywiadu PRL trafiła w 1986 r. – Leszek Czarnecki figuruje tam pod numerem 15538 jako kontakt operacyjny o ps. Ternes. Powodem zawieszenia współpracy był fakt przebywania „Ternesa” w kraju.
Warto nadmienić, że przypadek Leszka Czarneckiego nie jest odosobniony – w Instytucie Pamięci Narodowej można znaleźć nazwiska biznesmenów z listy najbogatszych Polaków, którzy figurują w dokumentach jako tajni współpracownicy służb specjalnych PRL.
Wszystkie zaangażowane w intrygę media na swoich stronach jak mantrę powtarzają słowo „afera” i „największa „afera III RP” co stanowi kuriozum w porównaniu z aferami, które te same media przemilczały bądź zbagatelizowały. W tej nieudolnie skonstruowanej intrydze żaden Polak dotąd nie utracił ani złotówki a co jedynie odpowiedzialny za nią funkcjonariusz publiczny podał się natychmiast honorowo do dymisji licząc na wyjaśnienie sprawy, i to wyłącznie wtedy gdy „Wyborcza” przestanie „grać” stenogramami a osoby odpowiedzialne udostępnią prokuraturze rzekome nagrania bo jak do tej pory w tym temacie cisza.
2 komentarze
1.Amber Gold nie okradlo narodu, tylko kilka tysiecy naiwniakow
2.oszusci wyludzjac 260 mld zl okradli nie narod, tylko okradl panstwo (skarb panstwa)
natomiast narod jet okradany przez zodziejskie panstwo, ktore nie dosc, ze pobiera od kazdego pracujacego Polaka haracz przekraczajacy 70% jego zarobkow (obciazenia fiskalne), to jeszcze zadluza tego Polaka (dlug publiczny przekroczyl 1 BLN ZL)… obciazenia fiskalne i dlug publiczny systematycznie rosna (takze teraz, za rzadow PiS)
Hej, Bolo, sam w to nie wierzysz, czyżby kontynuacja TW Bolek?, jasne że państwo żyłuje obywateli, tu piszesz prawdę, że Amber okradł naiwniaków to też prawda, lecz Państwo nie powinno na to pozwolić, ale że 260 mld to kasa państwa, to już przeginasz, napisałeś to raczej na zamówienie i za kasę, zwyczajnie pierdolisz głupoty za pieniądze, lepiej się tak głupio nie wychylaj bo Cię może jeszcze jakiś nieobliczalny patriota namierzyć, a są tacy, są, bo to kurewstwo już dawno wszystkie granice przekroczyło