Plany rozbudowy największego na Bałtyku terminalu zbożowego w Świnoujściu, uregulowana i żeglowna Odra, kopalnia odkrywkowa węgla brunatnego oraz elektrownia na południu województwa lubuskiego. To tylko wybrane inwestycje konkurujące wobec niemieckich, które napotkały opór niemieckich władz, mediów i ekologów. Co tak ich boli, że ponownie używają „apolitycznych” organizacji ekologicznych …. pozostających jak wygląda w ścisłej współpracy z niemieckim rządem i realizującym swój program „ochrony ziemi” pod jednym warunkiem, że jest on tożsamy z interesem niemieckiej ziemii?!
Zaraz po ogłoszeniu przez zarząd Zespołu Portów Szczecin–Świnoujście informacji, że już od 2018 r. nowo rozbudowany terminal zbożowy będzie w stanie przerabiać 20 tys. ton drobnicy dziennie, w lokalnej prasie Meklemburgii-Pomorza Przedniego niezwłocznie pojawiły się artykuły straszące czytelników „efektami ubocznymi”, wynikającymi z bliskiego położenia tak dużego terminalu. Regionalny dziennik „Ostsee-Zeitung”, wydawany w Rostocku, pisząc o polskim terminalu, przyznaje, że będzie to jedno z największych miejsc przeładunku zboża w Europie, ale jednocześnie dodaje, że już teraz okoliczni mieszkańcy muszą się obawiać pyłów i nieprzyjemnych zapachów. Żadna niemiecka gazeta nie umieściła przy tym informacji, że nowa inwestycja będzie oparta o najnowocześniejsze technologie odpylania i przyjazna środowisku.
Otóż pragniemy wyjaśnić co tak naprawdę boli niemiecki rząd, media i w końcu niemieckie nie do końca „zielone organizacje”
Powód niemieckiego skowytu jest dotychczasowy rozwój niemieckiego przemysłu przeładunkowego z dalekosiężnymi planami oparcia go o zbliżający się „jedwabny szlak”, w którym właśnie znowu Niemcy chcą odegrać główną rolę. W ostatnich latach Niemcy wydały potężne miliony na rozwój terminali zbożowych, m.in. w Hamburgu, Rostocku, Wismar, Lubece, Stralsundzie, Wolgast czy w Vierow (tuż przy polskiej granicy, ok. 60 km od Świnoujścia).
Włodzimierz Kotuniak, dyrektor Urzędu Morskiego w Słupsku, w rozmowie z „Codzienną” potwierdza, że od lat Niemcy rozwijają swoje bałtyckie małe porty przeładunkowe. – Jest to słuszna koncepcja i dlatego polskie Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej (MGMiŻŚ) zamierza także iść w tym kierunku. Terminal w Świnoujściu jest częścią tego rozwiązania – powiedział Kotuniak. Dodał również, że Polska nie może szczególne przejmować się niemiecką krytyką tego typu inwestycji. – Musi robić swoje. I stosując najnowsze technologie, przede wszystkim dbać o rozwój Polski – podkreśla dyrektor słupskiego Urzędu Morskiego.
Uregulowana i żeglowna Odra
Po przedstawieniu przez MGMiŻŚ planów polskiego rozwoju Śródlądowej Drogi Wodnej po Odrze (E 30) głos zabrali niemieccy apolityczni „ekolodzy”, twierdząc, że ta inwestycja „zdegraduje tamtejsze środowisko naturalne”. Tymczasem jednak u zachodnich sąsiadów właśnie następuje intensywny rozwój konkurencyjnej niemieckiej śródlądowej drogi żeglugowej (E 20) z Czech, dalej Łabą i licznymi kanałami do niemieckich portów.
Głos zabrali także brandenburscy polityce, których nie interesują wyjaśnienia, że wszelkie inwestycje zostaną przeprowadzone w duchu ekologii i zachowania najnowszych standardów ochrony środowiska.
Zablokowana inwestycja w Gubinie
Greenpeace Polska, wspierana przez oddziały niemieckie i mieszkańców niemieckich gmin, wymusiła wstrzymanie planowanej na południu województwa lubuskiego (pomiędzy Gubinem a Brodami) budowy kopalni odkrywkowej węgla brunatnego oraz elektrowni. Niemieckie media cieszą się z takiego obrotu sprawy.
Tymczasem jak wynika z mało znanych niemieckich analiz rządowych, że w roku 2030 ponad 40 proc. całej energii w Niemczech nadal będzie produkowane z węgla brunatnego. Dotyczy to także trzech dużych niemieckich elektrowni węglowych położonych kilkadziesiąt kilometrów od polskiego Gubina, gdzie Polakom nie wolno budować takiej samej elektrowni.
Niemieckie akcje „dywersyjne” … w Polsce
W okresie pokoju trudno mówić o działaniach dywersyjnych na zapleczu „wroga” do których są nominalnie tworzone i szkolone oddziały specjalne. Mamy jednak do czynienia z podobnymi działaniami o charakterze przypominającym takie działania.
Niemieccy ekolodzy często działają w ostatnich latach na rzecz „środowiska” w Polsce. Znane są ich protesty związane z budową autostrady w Dolinie Rospudy. Dzisiaj niemieccy ekolodzy, wspierani przez media, demonstrują przeciwko degradacji parku w Białowieży. Akcję skierowaną w polski rząd wspierają niemieckie elity oraz francusko-niemiecka stacja telewizyjna ARTE alarmuje o „celowym niszczeniu ostatniego pierwotnego lasu w Europie”.
Przedstawiciele niemieckich organizacji ekologicznych wykazali się aktywnością również podczas budowy niemiecko-rosyjskiego gazociągu Nord Stream. Najpierw go krytykując poczym gdy konsorcjum stworzyło fundusz ekologiczny w wysokości 10 mln euro na „utrzymanie środowiska naturalnego”, natychmiast wycofali z niemieckich sądów wszelkie wnioski z zastrzeżeniami wobec inwestycji tłumacząc, że ten pokaźny fundusz „zagwarantuje kompensację strat” związanych z budową gazociągu Nord Stream na obszarze niemieckich wód terytorialnych. Czy za 10 mln euro rury leżące na dnie Bałtyku już nie są tak groźne? I na koniec: Czy Greenpeace Polska … jest naprawdę polska?!
Oto komentarz jednego z Internautów na taki stan rzeczy … publicysty i pisarza Piotra Wrońskiego:
Po tym jak w Berlinie „klepnięto” decyzję o budowie morskiej części Nord Stream 2, a Rosjanie zorganizowali przetarg na dostawę stalowych rur do tego gazociągu (który oczywiście wygrały niemieckie firmy), przyszedł czas na lądową część inwestycji. Brandenburskie samorządy doskonale czują o co toczy się gra i w ekspresowym tempie zatwierdziły trasę 485 kilometrowej lądowej odnogi Nord Streamu, która będzie biegła – a jakby inaczej – wzdłuż granicy z Polską. W tym przypadku „zieloni” nie protestowali.
http://wobos.pl/wyniki-sondazu-czy-jestes-za-ograniczeniem-kapitalu-niemieckiego-w-polskich-mediach/